Wywiad z Mają Włoszczowską!

0
564
Rate this post

Zakończyła Pani właśnie sezon – jakie są Pani plany startowe na 2017 rok?

Jeszcze się krystalizują :). Mam za sobą bardzo długi i wymagający czas przygotowań do Rio, a przed sobą wakacje. Dopiero jak wyczyszczę głowę podejmę się planowania kolejnego sezonu. Ale na pewno będzie mocny! Mam super drużynę KROSS Racing Team i celujemy jak najwyżej!
Jak planuje Pani spędzić przygotowania zimowe?
Liczę na dobrą zimę i grudzień oraz styczeń na nartach biegowych w Jakuszycach. To rewelacyjny zamiennik dla roweru, doskonały trening i moja druga pasja. A Jakuszyce gdy pokryją się bielą są magicznym miejscem. Uwielbiam!
Który okres w swojej wieloletniej karierze wspomina Pani najlepiej?
Zdecydowanie tegoroczne przygotowania do Igrzysk w Rio de Janeiro. Ciężko pracowaliśmy, ale przy tym cały czas świetnie się bawiliśmy. Starałam się odsunąć od siebie olimpijską presję, ale oczywiście marzyłam o happy end, czyli podium olimpijskim. Wierzę, że ten sukces to efekt właśnie nie tyle pracy, a świetnej atmosfery w teamie i faktu, że każdy z nas wkładał w przygotowania całe swoje serce (ja, trener, mechanik, fizjoterapeutka, lekarz).
Genialny był także czas pracy z Markiem Galińskim. To on nauczył mnie cieszyć się każdą chwilą spędzoną na rowerze. Nauczył się cieszyć także bólem jaki czasem sport potrafi przynieść. Serio, nawet tym 😉
Czy wiara w wygraną, obok umiejętności, ma duże znaczenie podczas wyścigów kolarskich?
Olbrzymie! Uważam, że to podstawa! Psychika jest niezwykle ważna. Można to zauważyć już przy błahostkach. Np. trudnym podjeździe po korzeniach. Jeśli wątpimy czy damy radę go podjechać to wielce prawdopodobne, że nam się nie uda. Jeśli zaczynamy podjazd z przeświadczeniem, że go pokonamy to w zdecydowanej większości przypadków właśnie tak się dzieje. Oczywiście wiara w siebie nie wystarczy i musi być podparta umiejętnościami. Ale ta zasada działa też w drugą stronę.
Czy jest coś, czego żałuje Pani w swojej karierze sportowca?
Staram się nie patrzeć wstecz. Jasne, fajnie gdybym zaczynając karierę od razu trafiła na dobrego trenera od umiejętności technicznych (gdy zaczynałam jeździć świadomość tego jak bardzo ważna jest technika była bardzo mała). Fajnie byłoby wcześniej pójść za granicę. Ale… koniec końców jestem bardzo zadowolona z miejsca w którym jestem. Z tego jak się moja kariera ostatecznie potoczyła. Nie ma więc czego żałować!
Czy według Pani da się połączyć życie prywatne z karierą sportowca, nie zaniedbując żadnego z tych aspektów życia ?
Myślałam, że będziemy bardziej mówić o połączeniu kariery sportowej z nauką :). Z nauką jak najbardziej się da czego jestem najlepszym przykładem! Nie jest to łatwe, ale przy dobrej organizacji jak najbardziej realne. Życie prywatne w dużej mierze zależy od tolerancji naszych bliskich. Ja mam szczęście, że w mojej rodzinie wszyscy bardzo żyją sportem, często przyjeżdżają do mnie na zgrupowania czy zawody. Dzięki temu jest dużo łatwiej.
Co – oprócz miłości do kolarstwa – jest tym codziennym 'motorem napędowym’ do działania, który sprawia, że idzie Pani na trening?
Ja to po prostu uwielbiam :). Poza tym dużo lepiej się czuję gdy trenuję. Czuję, że mój organizm po prostu lepiej funkcjonuje gdy dostanie codziennie dobrą dawkę treningu. Oczywiście bywają gorsze dni, gdy włącza się tryb lenia i chętnie pozostałoby się w łóżku, ale wtedy myślę o tym, że nie idąc na trening zaprzepaszczę pracę, którą do tej pory wykonałam. Zatem z szacunku dla samej siebie ubieram się i wychodzę. A wtedy wystarczy 10min wysiłku, uwalniają się endorfiny i już jest super!
Na jakie pytanie chciałaby Pani odpowiedzieć, ale nikt go jeszcze nie zadał?
Nie mogę powiedzieć, bo wówczas gdy ktoś je zada już nie będzie pierwszy i oryginalny 😉
Skąd pomysł na zaangażowanie się w projekt Akademii Rowerowej?
Przekonuje mnie bardzo pomysł uczenia techniki małych dzieci, które potem mogą iść w różnym kierunku – czy to konkurencji kolarskich, czy innych sportów. Wszystkim nam się wydaje, że umiemy jeździć na rowerze. Wystarczy jednak obejrzeć czy to zawody XCO czy BMX by wiedzieć, że na rowerze da się dużo więcej! A najszybciej nabiera się umiejętności za młodu. Do tego założyciel Akademii – Tomek Kramarczyk to nie tylko świetny zawodnik i trener ale też wielki pasjonat roweru i wierzę, że swoją pasją będzie potrafił zarazić wszystkich instruktorów a następnie dzieciaki.
Czy jest element techniczny w jeździe na rowerze, który chciałaby Pani jeszcze dopracować?
Oj tak! Wheele, manual (czyli jazda na jednym kole pod górę i z góry) i bunny hop w zwykłych pedałach. To podstawy i aż mi głupio się przyznawać, że ich nie umiem…
Co chciałaby pani przekazać młodym adeptom Akademii?
Aby przede wszystkim bawiły się na rowerze! Nie przejmowały gdy coś im nie wychodzi lub gdy inni są lepsi czy szybsi. Jednym osobom wystarczy jeden trening, innym 10 by nauczyć się tego samego. Warto jednak być cierpliwym bo jak już nauczymy się dobrze sterować rowerem to frajda z jazdy na nim będzie nieporównywalnie większa i zostanie nam na całe życie.
Rower to świetny kompan naszego życia. Zarówno jako środek transportu jak i jako narzędzie do zabawy i wysiłku fizycznego. Daje wielkie poczucie wolności i nieopisaną przyjemność z pobytu na świeżym powietrzu, wśród natury. Jeśli tylko lubicie dwa kółka to rozwijajcie swoją pasję!