Osiem lat pracowałam w swojej ostatniej firmie. Lubiłam ją i pewnie bym nie zmieniała gdyby nowa posada nie znalazła mnie sama. Koleżanka przekazała osobie która szukała specjalisty, że mnie zna i że można zawsze na mnie polegać.
Fakt, ostatnio przy wieczornym winku żaliłam jej się trochę, że obecne miejsce nie daje mi już możliwości rozwoju, że przeszłam już całą ścieżkę kariery i nie uczę się już nic nowego. A wiedziała, że tego nie znoszę. Dlatego nie pytając mnie o zdanie poleciła mnie. Na początku mnie to trochę zdenerwowało, jednak potem zdecydowałam się pójść na tę rozmowę.
Mój przyszły pracodawca okazał się bardzo fajnym człowiekiem, a przede wszystkim stanowisko jakie miałabym piastować dawało mi bardzo dużo możliwości rozwoju i wymagało tego ode mnie cały czas. Bym sama się chciała uczyć i rozwijać. Moje wynagrodzenie było o 1/3 wyższe od obecnego do tego premia plus benefity których nie miałam obecnie. Były to między innym: opieka medyczna dla pracowników, karta na sport, bilety do kina. Niby nic ale takie dodatki maja znaczenie, kiedy chorujesz i dodatkowo za wszystko płacisz. Zdecydowałam się. I nie żałuję, a koleżance bardzo dziękuję.
